BilajMój pobyt w Bilaj trwał 3 tygodnie. Ledwo zdążyłam się przyzwyczaić do nieco innego klimatu, zwyczajów i ludzi oraz nowego trybu życia a już trzeba było wyjeżdżać.

Pierwszego dnia spotkałam się z niespotykaną otwartością i serdecznością bijącą z serc Albańczyków. Uśmiechem i uściśnięciem dłoni można było zdziałać więcej niż za pomocą słów. Nie będę opowiadać o moich obawach czy niepokojach, które mi towarzyszyły jadąc na wolontariat, bo to nie jest najważniejsze. Najważniejsze dla mnie jest to, jak pobyt tam zmienił moje życie. Uświadomiłam sobie jak ja- człowiek, jestem niedoskonała i uboga, jak wiele mi brakuje, żeby być godnym naśladowania Jezusa. To niesamowicie zapaliło mnie do działania, żeby starać się żyć inaczej, otworzyć na to co Boskie.

Bilaj ukazało przede mną nowe perspektywy, tam czułam się wolna od wszelkich powierzchowności ludzkich i zrozumiałam czym w ogóle jest dla mnie wolność, której w dzisiejszych czasach chyba każdy szuka i pragnie. Imaliśmy się tam różnych zajęć, począwszy od plewienia i walki z zaroślami a skończywszy na zabawie z dziećmi, która dawała nam najwięcej radości. Prawie dwa tygodnie spędziliśmy malując salkę przeznaczoną dla dzieci. Mogliśmy robić to, co uwielbiamy, czyli bawić się pędzlem. Bywały chwile zwątpienia i zmęczenia robieniem ciągle tego samego, ale uczucie, które towarzyszyło nam, kiedy już skończyliśmy, było bezcenne i rekompensowało wszystko. Nigdy nie zapomnę panującej atmosfery, przepełnionej miłością i życzliwością, dzięki której przyznam, że czułam się jak w domu. Nie było dnia kiedy na naszych twarzach nie gościł uśmiech. Każdy z nas był inny i dzięki temu nigdy nie było nudno i monotonnie. Często modliliśmy się razem i to pomogło nam  kształtować nasze wzajemne relacje.

Wolontariat misyjny jest czymś niesamowitym, strzałem w dziesiątkę dla kogoś, kto ciągle czegoś szuka i pragnie. Myślę, że najpełniej istotę wolontariatu wyrażają słowa Matki Teresy z Kalkuty: „Dawaj światu to, co masz najlepszego, spodziewając się w zamian ciosów. Dawaj światu wszystko, co masz najlepszego, mimo wszystko.” Życzę wszystkim i sobie, aby te słowa były dewizą na krętych drogach naszego życia.

Paulina Olechowska, Żurawica

{backbutton}

 

BilajBIlajBilaj

Albania: Świadectwo wolontariuszki Pauliny Olechowskiej