Kiedy wybrałem się z braterską wizytą  z księżmi Józefem Musiołem i Franciszkiem Rumińskim do ks. Jerzego Idzika, usłyszałem historię o potężnym lamparcie, który odwiedził misję w Kilimarondo. Późnym wieczorem przy końcu stycznia dwie siostry ze zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej pracujące na misji Kilimarondo usłyszały hałas na zewnątrz domu. Wielki lampart wskoczył na podwórko ich misji, a złapawszy psa ciągnął go w stronę buszu. Odważne siostry podążyły za lampartem niosąc w rękach latarkę i łopatę. Psu udało się jakoś oswobodzić, ale stracił nogę. Siostry spokojnie wycofały się do swego domu zabierając ze sobą rannego psa. Lampart przez kilka godzin czaił się  wokół misji,  a potem jeszcze przez kilka nocy powracał. Ks. Jerzy postanowił poszukać na innych placówkach misyjnych jakiejś pułapki na lamparta i sprowadzić ją na swoją misję, ale lampart na krótko przed jego powrotem wyprowadził się i nikt go już więcej nie widział. Nie wątpię, że teraz,  jakiś inny lampart będzie miał  więcej respektu do sióstr.

/-/ Ks. Mieczysław Kijaczek SDS