Plująca kobra dostała się do pokoju rekreacyjnego ks. Marcina Martyny, przez szczelinę w jego drzwiach. Ks. Marcin podjął natychmiast akcję ratunkową i uderzył intruza. Mimo, że wąż został trafiony, udało mu się wślizgnąć do dziury w ścianie. Następnego ranka, ks. Marcin spotkał tego samego bardzo żywotnego węża na zewnątrz swojego domu. Tego samego dnia w odwiedziny do ks. Marcina dotarł też duży skorpion.
Ks. Henryk Zmełty spotkał pewnego ranka przed Mszą św. nie tylko garstkę wiernych, ale również węża, który owinął się o ławkę w kościele. Lecz ks. Henryk nie pozwolił niecodziennemu przybyszowi uczestniczyć w sprawowanej liturgii.
Kiedy ks. Luke Cavanagh, najstarszy i najdłużej pracujący salwatorianin w Tanzanii jednej nocy wpatrywał się w niebo szukając Krzyża Południa i „strzelającej gwiazdy”, do jego nóg przypełzał wąż chcąc wdrapać się na krzesło, na którym już siedział ks. Luke. Od tego tez wieczoru nasz senior już nigdy nie miał ochoty na obserwację, wspaniałego skądinąd, gwiezdnego nieba afrykańskiego.
/-/ ks. Mieczysław Kijaczek