Mindoro_zycie_w_wiosce6_-_PhilippinesPoczątki naszej salwatoriańskiej obecności na Filipinach sięgają lat 90-tych, ale największy jej rozwój przypada na okres ostatnich kilku lat. Od początku naszego pobytu w tej części Azji, działalność Salwatorianów ukierunkowana była na formację i ta dalej stanowi jej główny trzon. Nie jest jednak jej jedynym wyznacznikiem. Na obecną chwilę, w naszej misji na Filipinach pracuje dziewięciu salwatoriańskich księży: pięciu z Polski, dwóch z Niemiec, jeden Amerykanin i najmłodszy, pierwszy salwatoriański Filipińczyk, który przyjął świecenia niespełna dwa lata temu.

Mamy tutaj obecnie trzy domy formacyjne: dwa w Manili – stolicy Filipin i jeden na prowincji w Talon, małej wiosce oddalonej od stolicy około 60 km. To właśnie w tym domu, ja, razem z kilkoma innymi księżmi jesteśmy odpowiedzialni za formacje naszych kandydatów do kapłaństwa. Nasz dom jest domem gdzie mieszkają nasi studenci filozofii. W jednym z naszych domów w Manili znajduje się klerykat, gdzie przebywają studenci teologii razem z kandydatami uczącymi się języka angielskigo. Trzecim domem w Manili jest nasz Nowicjat. Na obecną chwilę, na różnych stopniach formacji, mamy prawie 50-ciu kandydatów i studentów. Pochodzą oni z różnych krajów: Filipin, Wietnamu, Chin, Sri Lanki oraz Indonezji. Cała formacja, od momentu wstąpienia do naszego Zgromadzenia aż do otrzymania święceń kapłańskich trwa około 10 lat. Naszym zadaniem, jako formatorów, jest towarzyszenie i pomoc tym młodym ludziom w odkryciu ich powołania i jego realizacja. Nie jest to zadanie łatwe, ale, jak pokazuje nam życie, warte trudu. Owoce naszej pracy są bardzo wymierne, a liczba tych, którzy chcą kroczyć drogą życia zakonnego i kapłańskiego ciągle rośnie.

Praca formacyjna nie jest jednak naszą jedyną działalnością misyjną na Filipinach. W naszym największym domu formacyjnym w Talon, na prowincji, staramy się pomagać ludziom z naszej wioski i okolic, szczególnie tym najbardziej potrzebującym. Potrzeby są ogromne i bardzo różne, duchowe i materialne. Udało się nam, z pomocą zagranicznych ofiarodawców, wybudować małą, ale bardzo ładną i funkcjonalną kaplice dla ludzi z wioski, których jest około 300 katolików. W tej to kaplicy odprawia się Msze święte i sprawuje sakramenty. Nie jest to może nic nadzwyczajnego dla nas Polaków, ale trzeba pamiętać, że w tamtych realiach jest to coś wyjątkowego. Nasza kaplica jest jedną z 13 kaplic (dojazdowych), które przynależą do parafii liczącej sobie około 60 tysięcy katolików. Za całość duszpasterstwa na tak dużym terenie jest odpowiedzialny tylko jeden kapłan, proboszcz parafii. Na miarę naszych możliwości staramy się mu pomóc, nie tylko będąc odpowiedzialnym za kaplice na wiosce, gdzie nasz dom formacyjny się znajduje, ale również pomagając w innych okolicznych wioskach.

Z naszym domem formacyjnym w Talon jest związana młodzież i dzieci. Obecnie w grupie salwatoriańskiej ‘Ojca Jordana’ jest około 40-stu młodych osób. To dla nich i razem z nimi mamy okazje zorganizowania pomocy materialnej i duchowej dla najuboższych rodzin z naszej okolicy. Mamy również grupę około 20-stu młodych osób z wioski, których rodzin nie stać jest na to, aby swoim dzieciom opłacić szkołę średnią lub studia. Trzeba bowiem pamiętać, że na Filipinach tylko 6 klas szkoły podstawowej jest bezpłatne. Szkoły średnie i wyższe są odpłatne, dlatego tylko nieliczne rodziny stać jest na to, by wysłać swoje dzieci na dalszą naukę. Niestety, ze względów finansowych, liczba dzieci, którym możemy pomóc w tej materii jest ograniczona.
Każdego roku w miesiącu Maju, w naszym domu formacyjnym w Talon organizowana jest szkoła letnia dla dzieci z naszej wioski. W tej szkole bierze zawsze udział ponad 120 dzieci. Z pomocą profesjonalnych nauczycieli i wychowawców, dzieci mają szansę na to, aby pogłębić swoją wiedzę. Jest to również dobra okazja dla naszych studentów aby zdobywać doświadczenie w prowadzeniu lekcji religii.

Stało się już naszą tradycją, że w okresie Bożego Narodzenia i Nowego Roku, razem z młodzieżą odwiedzamy z ‘Mikołajem’ najbiedniejsze rodziny w naszej wiosce i okolicach. Wcześniej są przygotowywane paczki żywnościowe, czasem także z odzieżą, których jest nieraz kilkaset. Taka wizyta kolędowo – mikołajkowa jest ogromną radością dla mieszkańców tych rodzin, a szczególnie dla dzieci, których jest bardzo wiele.

W ubiegłym roku rozpoczęliśmy nową formę pracy misyjnej z plemienną ludnością. Na Filipinach jest jeszcze bardzo dużo miejsc, gdzie cywilizacyjny postęp nie zdążył jeszcze na dobre zawitać, a ludzie żyją tak jak gdyby czas cofnął się o kilkaset lat. So to szczególnie miejsca położone w górach, na mniej dostępnych szlakach komunikacyjnych. Miejsca, do których można dotrzeć tylko pieszo, i to po kilku nieraz dniach marszu. Taka wyprawa jest organizowana z pomocą Sióstr Zakonnych. Siostry znają dobrze lokalny język ludności plemiennej mieszkającej w tamtym rejonie. Wyprawa taka trwa zazwyczaj dwa tygodnie. W skład takiej grupy ludzi, którzy biorą w niej udział wchodzą, oprócz nas księży także: siostry zakonne, lekarze i nasi salwatoriańscy kandydaci. Ponieważ nie ma możliwości dotarcia do tych ludzi drogą, cały sprzęt, wraz z żywnością, odzieżą, środkami czystości, lekarstwami, zabawkami dla dzieci i innymi niezbędnymi rzeczami trzeba nieść na plecach i to nieraz kilka dni. Nie jest to łatwe, ale piękne krajobrazy i wspaniała nieskażona przyroda rekompensuje każdy wysiłek. Dla ludzi tam mieszkających, nasza wizyta jest jedyną okazją ku temu, aby spotkać się z lekarzem i skorzystać z podstawowej pomocy medycznej. Staramy się też przekazać tym ludziom podstawowe zasady higieny oraz profilaktyka: jak się chronić przed chorobami tropikalnymi takimi jak malaria czy denge, które mogą być w większości przypadków śmiertelne dla tych ludzi. Również od strony duchowej, ludziom tam mieszkającym, staramy się przekazać podstawową wiedze katechizmową.

Każdego niemal dnia, do naszego domu formacyjnego w Talon, przychodzą ludzie i proszą o pomoc różnego rodzaju. Czasem są to byli więźniowie, którzy właśnie zostali zwolnieni z zakładu karnego po wieloletnim pobycie, a to za zabójstwo, kradzieże, rozboje lub inne przestępstwo, a teraz nie mają do kogo wrócić bo rodzina się ich już dawno wyrzekła. Czasem przychodzi ktoś, kto potrzebuje środków na pobyt w szpitalu, operacje lub kupno jakichś lekarstw. Czasem zawita jakaś osoba, która jest aktualnie w podróży z jednego miejsca do drugiego, i akurat brakło jej pieniędzy na bilet lub została okradziona bo przysnęła w autobusie. Nie raz zdarzają się tacy, których domy zostały zniszczone przez powodzie lub tajfuny i szukają pomocy, wszędzie gdzie mogą, aby odbudować swoje domostwa. A czasem, i tych jest najwięcej, przychodzą tacy, którzy są po prostu głodni i chcą trochę ryżu lub chleba… Na miarę naszych możliwości staramy się pomagać każdemu, który tej pomocy rzeczywiście potrzebuje, choć nie brak jest i takich, którzy próbują nas oszukać. Na szczęście tych ostatnich jest niewielu…

Ks Adam Januś SDS

{morfeo 15}

{backbutton}

Salwatoriańska misja na Filipinach