21 marca 2006 roku o siodmej rano z pasa startowego w Irkucku wzniosl sie ku niebu samolot TU 154 i skierowal sie na zachod w strone Moskwy. Wsrod sennych pasazerow znalezli sie miejscowy kandydat do salwatorianinow Roman Stiepanow, pekinczyk Czako ze swoim panem, czyli ze mna. Cala trojka byla wyraznie podniecona. Romek mocno przezywal rozlake z rodzina i to, ze pierwszy raz w zyciu spojrzy na ziemie wysokosci 10 km. Piesek pokonywal swoje stresy pod moim fotelem. A ja? A ja uczynilem znak krzyza i w glebi samego siebie rozstawalem sie na zawsze z tym, co przywyklem okreslac slowami: „moj Irkuck”.
Przyciemnione wnetrze sprzyjalo modlitwie sie i rozmyslaniu. Mam za co dziekowac Bogu. Prosilem go o miejsce w Rosji. Chcialem tak malo, dostalem tak duzo, ze az za duzo. Rozmyslajac o pietnastu latach rozpietych miedzy Krasnojarskiem i Wladywostokiem zmagalem sie z uczuciami, ktore kotlowaly sie we mnie, jak lawa w glebi wulkanu. Po jakims czasie zwyciezyl rozsadek: „Trzeba stracic cos, zeby zyskac wiecej”. Uspokoilem sie i popatrzylem przez luminator na chmury, ktore budzil swit. Pomyslalem, ze daleko, daleko za nimi znajduje sie moja przyszlosc.
W Kaliningradzie nigdy nie bylem. Znalem go tylko ze slyszenia, z czytania gazet i ksiazek oraz z ogladania telewizji. W pewnym momencie lotu zaczalem wydobywac z dna pamieci „kamyki wiedzy”. Pomyslalem sobie, ze uloze z nich mozaike miasta, w ktorym za kilka godzin rozpocznie sie kolejny etap mojego zycia.
Na pierwszym kamyku
zobaczylem plaskorzezbe przedstawiajaca swietego Wojciecha Adalberta, biskupa Pragi i smialego misjonarza. Pamietam, ze wiosna 997 roku przybyl z Gniezna do Prus i zaczal glosic Ewangelie poganom. Czy Wojciech przypuszczal w drodze nad Baltyk, ze bedzie misjonarzem kilkudziesieciu dni? Fatalny 23 dzien kwietnia owego roku przyniosl mu palme meczenstwa. Najpierw poganski wajdelota bil go po glowie wioslem, potem strzelano do niego z lukow, wreszcie dobito go kopia. Prusowie wiedzieli, ze zabili kogos bardzo waznego. Dlatego zazadali za Wojciechowe cialo tyle zlota, ile ono wazylo.
Z drugiego kamyka
spojrzal na mnie swiety Brunon z Kwerfurtu. Wojciech i on byli przyjaciolmi w mlodosci i bracmi w biskupstwie. Zwiazal ich pobyt w szkole w Magdeburgu, duchowe dojrzewanie pod okiem swietego arcybiskupa Adalberta. Tam przyszli swieci i meczennicy odkryli powolanie misyjne. Brunon, jak niegdys arcybiskupa Magdeburga wyprawil sie na Rus Kijowska i nawet jeszcze dalej, do Pieczyngow. Nastepnym razem poszedl znow na Rus Kijowska, ale stamtad udal sie do Prus, azeby na tej ziemi sw. Wojciecha przelac krew 14 lutego 1009 roku. Tego samego dnia biskup Brunon spotkal sie w Swietych Obcowaniu ze Swietym Wojciechem. Odtad wspieraja blogoslawienstwem rozwoj wiary i Kosciola miejsca, gdzie byli na misjach.
Kamyk trzeci
przypomina swoim ksztaltem krzyzacka twierdze. U poczatkow miasta, do ktorego z ogromna predkoscia zblizal sie nasz samolot, znajduje sie ta wlasnie budowla. Nie byloby jej, jesliby piastowski ksiaze Konrad Mazowiecki nie sprowadzil w 1226 roku do Polski krzyzakow. Rycerze zakonu Najswietszej Maryi Panny otrzymali w posiadanie Ziemie Chelminska i z niej wyprawiali sie na ziemie cudze, wyrywajac je wladcom ogniem i mieczem. Nawracanie pogan bylo jakby oficjalnym usprawiedliwieniem ich pazernych dzialan. Po kilku latach pod takim pozorem oddzialy krzyzakow wtargnely w na ziemie Baltow. Znakiem panowania zakonu byla zawsze potezna ceglana twierdza. Kroniki podaja, ze 1 wrzesnia 1255 roku krzyzacy rozpoczeli budowe twierdzy na Krolewskiej Gorze niedaleko od rzeki Pregoly i dlatego nazwali ja Koenigsbergiem na czesc ksiecia czeskiego Przemyslawa II Otokara, ktory wspieral w boju wojska krzyzackie. Wsrod Czechow i Polakow nigdy nie przyjela sie ta nazwa. Jedni wciaz mowia Kralevec, drudzy Krolewiec. Rownoczesnie wokol twierdzy powstawaly niewielkie i niezalezne od siebie miasta: Altstadt, Kneiphof i Loebenicht wraz z przylegajacymi do nich osiedlami. W cieniu twierdzy Koenigsberg ich mieszkancy stawiali sobie domy, liczne katolickie koscioly, mlyny wodne, mosty zwykle i zwodzone, a takze wznosili mury obronne i solidne baszty. Dzieki zbudowaniu portu rzecznego otwarl sie dla nich Baltyk i Morze Polnocne. Odtad niezwykle szybko zaczal rozwijac sie tam handel morski. Z Prus do portow Zachodniej Europe i do Anglii wywozono bursztyn, miod, zboze, nasiona lnu, drewno i dziegc. W 1339 roku Altstadt zostal wlaczony do zwiazku miast hanzeatyckich.
W czasie wojny trzynastoletniej (1454-66) wielki mistrz Ludwig von Erlichchausen przeniosl do Koenigsbergu stolice zakonu krzyzackiego. Zmusily go do tego wojska polskie i czeskie Marienburga (dzisiejszego Malborka). Po tej dlugiej wojnie wiele ziem wrocilo do Korony. Prusy z Koenigsbergiem staly sie na dwa stulecia polskim lennem.
Przez piecset lat twierdza Koenigsberg i miasta wokol niej zyly oddzielnie. Dopiero w 1724 roku uksztaltowal sie jeden organizm miejski pod nazwa Koenigsberg.
Na czwartym kamyku
wyryla sie brodata twarz ksiecia Albrechta Hohenzollerna (1490-1568). Nigdy nie przepadalem za tym czlowiekiem, chociaz byl synem kuerfuersta imperium niemieckiego Fryderyka i rodzonej siostry krola polskiego Zygmunta I Starego. Moge darowac mu, ze byl twardym orzechem do zgryzienia dla swego wuja z Krakowa. Mam klopoty z pozytywnym mysleniem, gdy widze to, co zrobil Krolestwu Obojga Narodow i Kosciolowi Swietemu. Zapewne zepsula go wladza. Kto to widzial robic 21 letniego kawalera wielkim mistrzem zakonu krzyzackiego? Z Czy nie spotla sie w nim pycha z ambicja, pragnienie panowania z dusza mlodego awanturnika?
A co z tego wyszlo? Ostatni wielki mistrz krzyzakow, wielkim odstepca od wiary i Kosciola, pierwszym swieckim wladca Prus Ksiazecych, i na koniec starzec – samotnik.
Czy zrobil cos dobrego? Historia mowi, ze przy calej swojej surowosci i nawet okruciernstwie Albrecht pozwolil ludziom bogacic sie. Wlasnie to wyzwolilo w nich rozmaite pomysly i inicjatywy. Prusy Ksiazece staly sie miejscem niezwyklego o przyspieszenia w handlu i gospodarce, w rozwoju oswiaty, nauki, cywilizacji i kultury. W przyszlosci to sie wszystko zwielokrotnialo. Podobno Hitler mial powiedziec, ze gdyby wzedzie bylo tak jak we Wschodnich Prusach, to nie musialby sie niepokoic o przyszlosc Niemiec.
Albrecht szanowal wybitnych ludzi i szukal u nich pomocy. Znane sa jego kontakty z Marcinem Lutrem i fanatykiem reformacji Andreasem Osianderem. Co z tego wyniklo? Wszyscy wiemy. Warto sobie przypomniec, ze w roku 1541 na prosbe Albrechta przybyl z Fromborka do Koenigsbergu katolicki duchowny Mikolaj Kopernik. Tym razem jego misja nie byla zwiazana z astronomia. Poproszono go, azeby leczyl ciezko chorego Georga von Kuenheim, majordomusa zamku w Tapiau. Poza tym w 1551roku gosciem Albrechta byl student z Polski Jan Kochanowski z Czarnolasu. W czasie kilkumiesiecznego pobytu w Koenigsbergu mlody poeta z zapalem sluchal wykladow w miejscowym uniwersytecie.
Starosc Albrechta nie byla podobna do zwyciestwa, lecz do kleska. Spedzil ja w odosobnieniu w zamku w Tapiau (obecnie Gwardiejsk). Powoli i systematycznie odsuwal od siebie doradcow i przyjaciol. Niektorych z nich polecil kaznic. W godzinie smierci byl zupelnie sam. Zmarl 20 marca 1568 roku na skutek przewleklego paralizu.
Piaty kamyk
ma forme katedry na wyspie Kneiphof. Wlasnie ten zabytek jest zwieciadlem koscielnej historii miasta do ktorego zmierzam i Prus Wschodnich. Zbudowano ja w XIII wieku na ziemi poswieconej krwia misjonarzy Wojciecha i Brunona, skropionej potem ich kontynuatorow z zakonu cysterow. Katedra postawiono niedaleko od twierdzy Koenigsberg.
Mysle, ze ta budowla jest dzisiaj niemym swiadkiem z jednej strony tego oporu, jaki poganscy Prusowie stawiali chrzescijanstwu, z drugiej zas tego jak ziarna Ewangelii otwieraly ich serca. Nawroceni Prusowie byli bezlitosnie przesladowani przez swoich poganskich wspolziomkow. Wiesc o tym dotarla do Rzymu. Totez papiez Honoriusz III wezwal caly chrzescijanski swiat do obrony nawroconych Prusow. W rzymskiej rezydencji papiez i jego doradcy zastanawiac sie nad tym, czy nie nalezaloby osadzic w poblizu ziem pruskich zakonu rycerskiego.
Kneiphof z pewnoscia pamieta, jak krzyzacy wznosli twierdze Koenigsberg, a za jej murami, na miejscu zwanym Steindamm, narod budowal drewniany kosciolek swietego Mikolaja. W drugiej polowie XIII wieku rozebrano, zeby postawic slawna Judittenkirche.
W pamieci wyspy sa wpomnienia pocztkow XIII stulecia. Prusy Wschodnie przylaczono wtedy do metropolii gnieznienskiej. W 1216 roku utworzono w nich biskupstwo. W miare dalszego rozwoju Kosciola na tych ziemiach Stolica Apostolska wydzielila z nich trzy diecezje: warminska, pomezanska i sambijska. Koenigsberg nalezal do diecezji sambijskiej. Jej trzeci biskup Henryk I Strittberg przeniosl do niego siedzibe biskupstwa z Fischhausem (Rybaki, Primorsk) i na wieki wyroznil Kneiphof tym, ze zbudowal tam katedre (1330-80). A iluz patronow mial ten potezny dom Bozy! Wspominam, nie zwazajac na kolejnosc, Swietego Wojciecha, Martwe Cialo Chrystusa, Najswietsza Maryje Panne i Swieta Elzbiete z Turyngii.
Katedra wciaz trwa. W ciagu wiekow przezyla czas swietnosci Kosciola Katolickiego w Prusach Wschodnich i jego dramaty. Czyz nie sa swiadectwem zywotnosci Kosciola liczby wzniesionych tam kosciolow? Jesli w koncu XIII wieku bylo ich 30, to na poczatku XVI wieku ich liczba wzrosla do 50! Natomiast dramat Kosciola w Prusach Wschodnich zaczal sie po roku 1521. Wtedy wyszlo na jaw, ze biskupi diecezji pruscy byli zagorzalymi zwolennikami Marcina Lutra, ze od nich wyszedl impuls, azeby sekularyzowac zakony, a ksiezy i narod nawracac na luteranizm. Wielkiemu mistrzowi Albrechtowi bylo to na reke. W ten oto sposob zaczela sie tam reformacja, ktora nie byla reforma Kosciola, lecz rewolucja, przynoszaca Kosciolowi Kosciolowi niepowetowane straty. Katolickie swiatynie przeksztalcano w ewangelickie zbory, ambony staly sie miejscem przekazu nowej wiary. Ludzie masowo wystepowali z Kosciola. Czy wszyscy? Nie, nie wszyscy. Wiary dochowali najwierniejsi i najdzielniejsi. Cierpieli na widok rozrywanego Kosciola, bolalo ich to, ze stracili biskupow i kaplanow, ze stali sie „jak owce nie majace pasterza”.
Na wiesc o tym Stolica Apostolska upomniala sie o prawa katolikow w Prusach Wschodnich. Nuncjusze papiescy i prymasi Polski zabiegali u krola, w sejmie i na synodach biskupow o pomoc w tej sprawie. Jednak listy do Koenigsberga pozostawaly bez odpowiedzi. Katolicy odczuli tam zmiane na lepsze dopiero w XVII wieku. Zdaje sie w 1611 roku sejm polski przyjal konstytucje „De feudo ducatus Prussiae”, ktora potwierdzila postanowienia dawne zobowiazania ksiecia Joachima Fryderyka: zbudowac kosciol w Koenigsbergu, wziac na utrzymanie proboszcza, katolikom wolnosci religijnej i praw obywatelskich. Dokument ten obowiazywal nowego ksiecia Jana Zygmunta przez dwadziescia lat. Przestrzegano go rozmaicie. Mimo to katolicy widzieli w nim gwaranta swoich praw i zrodlo nadziei na lepsze.
W 1614 roku w Koenigsbergu, w dzielnicy Sackheim, zaczela sie budowa swiatyni, o ktorej byla mowa w konstytucji. Poswiecono ja 11 grudnia 1916 roku. W zwiazku z tym wydarzeniem papiez Pawel V podjal wazna decyzje: katolicy dawnej diecezji sambijskiej beda podlegac pod jurysdykcje biskupow warminskich. Ten stan prawny zmienil 18 lat temu Jan Pawel II.
W Koenigsbergu zbudowano potem jeszcze kilka kosciolow katolickich. Proboszczami parafii byli kaplani diecezjalni, zas wikarymi – glownie ojcowie jezuici, ktorzy osiedlili sie tam po wypedzeniu ich z Rosji. Dzieki ich dzialalnosci wrocilo do Kosciola sie wielu luteran. Miejscowi jezuici otrzymali zgode na prowadzenie szpitala i szkoly katolickiej. Rowniez siostry elzbietanki i katarzynki byly swiadkami wiary katolickiej w Koenigsbergu. Ich dzialalnosc na rzecz chorych, ubogich i sierot zjednywala im przychylnosc wladz i powazanie w spoleczenstwie.
W 1944 roku lotnictwo amerykanskie i zbombardowalo historyczne centrum Koenigsberga. Piekno starego miasta stalo sie zgliszczami. Na Kneiphofie dlugo sterczaly wyzsze niz inne ruiny katedry z przycupnietym do nich grobem Imanuela Kanta. Kiedys w gazetach wyczytalem, ze trwa jej odbudowa.
Na szostym kamyku
widnieje napis „Albertina”. Czy jest to imie zenskie? Bron Boze! A co to w ogole jest? Wielu z was domysla sie sie, ze tak nazywal sie slawny uniwersytet w Koenigsbergu, znany dzisiaj pod nazwa Kaliningradzki Uniwersytet Panstwowy imieniem Imanuela Kanta.
Albertina zawdziecza swe istnienie reformacji i jej wielkiemu szermierzowi ksieciu Albrechtowi. Pojawila sie na swiecie bez zgody papieza i jego blogoslawienstwa w 1544 roku, co bylo pierwszym tego rodzaju wydarzeniem w dziejach instytucji uniwersytetow. Oczywiscie bez zgody nie moglo sie obejsc. W tym przypadku wyrazil ja krol polski Zygmunt II August. Pierwszy korpus uniwersytetu zbudowano obok katedry. Wydzial teologiczny byl pierwszym na Albertinie.
Albrecht mial jasna wizje: rozpowszechnienie nowej wiary i budowa nowoczenych Prus wymaga zalozenia w Koenigsbergu uniweresytetu. Myslac o tym juz w 1525 zalozyl biblioteke, w ktorej zbieral wazne ksiegi. Kiedy Albrech przedstawi publicznie swoj plan utworzenia uniwersytetu na Kneiphofie, mieszkancy wyspy zaprotestowali, tlumaczac ksieciu, ze nie ma tam wolnej dzialki pod budowe. Krakow krola i uniwersytetu niezbyt uciezyl sie tym, ze na polnocy pojawi sie nowe centrum. Ksiaze poradzil sobie jakos z trudnosciami w 1542 roku zalozy kamien wegielny. Za dwa lata w budynku uniwersytetu, zwanym ot imienia ksiecia Albertina, rozpoczely sie pierwsze zajecia, w ktorych uczestniczylo 318 studentow. Jego pierwszym rektorem zostal Georg Sabinus, ziec Filipa Melanchtona. Wsrod profesorow znalezli sie miedzy innymi znanu juz nam Andreas Osiander i dwaj Polacy Kulwiec i Rafajlowicz. Zajecia prowadzono po lacinie i po niemiecku. Minie cwierc wieku i na Kneiphofie pojawi sie drugi korpus uniwersytecki. Pozniej pojawia sie nastepne w roznych punktach miasta. Dzieki temu rozszerzyl sie zakres nauk wyladanych na Albertinie.
A kim szczyci sie Albertina? Klejnotow w jej koronie jest sporo. Wsrod nich najmocniej blyszczy Imanuel Kant (1724-1804), wielostronny filozof, geograf i matematyk. Sa tez i inne, moze mniej znane, ale warte zapamietania: Fryderyk Bessel (1784-1846), matematyk, astronom, geodeta, autor teorii prawdopodobienstwa i wspolautor teorii bledow pomiarow; Dawid Hilbert (1862-1943), matematyk; Gustaw Kirchhof (1824-1887), fizyk, odkrywca praw optyki, mechaniki i elektrodynamiki; Ernest Hofmann (1776-1822), pisarz-romantyk, kompozytor i malarz. Autor „Opowiesci” i basni „Dziadek do orzechow”, na podstawie ktorej powstala znakomita muzyka baletowa Piotra Czajkowskiego.
Wierzyc sie nie chce, ze w korpusach Albertiny nauke tworzyli dluzej lub krocej tacy luminarze jak Leonard Eiler, matematyk, autor zadania o krolewieckich mostach, ktora dala poczatek nowej dziedzinie nauki teorii grafow; Johann Herder, uczen i oponent Kanta; Herman Helmholz, chemik i fizjolog, ktory w Koenigsbergu zmierzyl predkosc poruszania sie impulsow nerwowych; Teodor Kaluza, fizyk, ktory rozwinak teorie Einsteina, wprowadzajac do niej po raz pierwszy pojecie pieciowymiarowej przestrzeni.
Siodmy kamien
ma szczegolny znak. Tworza go cyfry 1945 i wielokropek. Po zakonczeniu II wojny swiatowej Koenigsberg znalazl sie w strefie wplywow Zwiazku Radzieckiego. Nastepnie stal sie jego czescia w ramach Rosyjskiej Federacyjnej Republiki Zwiazku Radzieckiego. Nowe wladza zmieniala jego nazwe na Kaliningrad, aby w ten sposob upamietnic jednego z najblizszych wspolpracownikow Jozefa Stalina. Jak wiadomo to stare miasto z nowa nazwa stalo sie stolica obwodu kaliningradzkiego. Kiedys byl to najbardziej zachodni skrawek ZSRR, dzisiaj zachodnia enklawa Federacji Rosyjskiej. Warto byloby sprawdzic, ilu warszawiakow wie, ze Kaliningrad lezy bardziej na zachod niz stolica Polski?
Lotnictwo brytyjskie doszczetnie zbombardowalo stara, najbardziej wartosciowa czesc miasta. Ocalale domy znalazly sie pod obstrzalem artylerii podczas szturmu Armii Czerwonej na Koenigsberg. Kiedy nastala nowe, na ulicach pojawily sie spychacze i traktory, azeby wyrownac teren i wywiezc dobra cegle na stacje kolejowa, zaladowac ja do wagonow i odprawic do Leningradu. Z niej odudowano tam zniszczone domy. Na wyrownanym terenie zaczely powstawac nowe arterie komunikacyjne oraz domy mieszkalne i gmachy uzytecznosci publicznej, ktorych jakosc i forma jest powszechnie znana. Niektorym przedstawicielom wladzy radzieckiej nie podobala sie „niemczyzna” Kaliningradu. Zeby ja jakos zmniejszyc, zdemontowano wiele kosciolow i innych historycznych budowli.
Kiedy obwod kaliningradzki opuscili Niemcy, wowczas zaczeli osiedlac sie w nim ludzie z najblizszych republik zwiazkow. W ten sposob znalezli sie tutaj naplywowi Polacy, Litwini, Bialorusini, Ukraincy i ludzie innych narodowosci. Wsrod nich bylo wielu katolikow lub grekokatolikow. Jednakze wladza radziecka postanowila uczynic z tego obwodu wzorzec socjalizmu. Z tego powodu nie bylo w nim miejsca dla religii. Miejscowi katolicy mogli chrzcic swoje dzieci, doprowadzac je do pierwszej komunii swietej tylko podczas ferii i wakacji gdzies tam w Bialorusi, Litwie, czy Lotwie. To samo bylo ze slubami koscielnymi. Zmarlych chowano na cmentarzach bez ksiedza. W tym samym czasie lub nieco pozniej odprawiala sie msza pogrzebowa daleko od Kaliningradu.
Nalezy pamietac, ze Kaliningrad przez wiele lat byl miastem zamknietym. Wjazd do niego odbywal sie za przepustka. Sytuacja zmienila sie pod koniec gorbaczowowskiej pierestrojki. Dzieki tej „otwartosci” pojawili sie w nim kaplani z Litwy. Pierwsza msze swieta w Kaliningradzie odprawil ks. Anupras Gauronskas w dzien Wszystkich Swietych 1990 roku. W nastepnym roku przeniosl sie do tego miasta z polecenia swego biskupa A. Wajcziusa z diecezji Telsze. W tym samym czasie Jan Pawel II ustanowil biskupa Tadeusza Kondrusiewicza z Grodna aministratorem apostolskim dla katolikow europejskiej czesci Rosyjskiej Federacyjnej Republiki Zwiazku Radzieckiego z siedziba w Moskwie i wyniosl go do godnosci arcybiskupiej. Wladyka Tadeusz bardzo dobrze wiedzial, ze odwod kaliningradzki ma procentowo najwiecej katolikow w jego apostolskiej administraturze i dlatego niezwlocznie skierowal do pracy w nim ks. Jerzego Steckiewicza z diecezji szczecinsko-kamienskiej. Z uwagi na jezyk ks. Anupras skupial wokol siebie tych, co mowili po rosyjsku i litewsku, zas o. Jerzy zajal sie tymi, ktorym byla bliska mowa rosyjska i polska.
Kolejnym posunieciem arcybiskupa Kondrusiewicza bylo erygowanie w Kaliningradzie w 1992 roku dwoch parafii. Ks. Gauronskas przejal piecze nad parafia Swietej Rodziny. Ks. Steckiewicz zostal proboszczem parafii Swietego Wojciecha. Pozniej otrzymal jeszcze nominacje na wikariusza biskupiego. Obaj kaplani poswiecili wiele czasu i sil, aby na terenie obwodu kaliningradzkiego znalezc katolikow i zalozyc prawie 35 punktow duszpasterskich, z ktorych utworzono 23 parafie. Praca duszpasterska na tym terenie nabierala rozmachu w miare pojawienia sie kaplanow i zakonow (franciszkanie konwentualni, werbisci, salezjanie, redemtorysci, siostry katarzynki, nazaretanki i schoenstadzkie). Rownoczesnia z nia zaczely starania o odzyskanie swiatyn, remonty obiektow sakralnych, ktore zostaly parafiom przekazane, a takze budowa kosciolow i domow opieki pod egida „Caritas”.
Zmiany struktur koscielnych w Rosyjskiej Federacji 1998 roku (ustanowienie czterech apostolskich administratur) i z 2002 roku (utworzenie czterech diecezji) nie zmienilo rytmu zycia koscielnego w odwodzie kaliningradzkim, nad ktorym czuwal arcybiskup Kondrusiewicz w roli apostolskiego aministratora dla katolikow Polnocy europejskiej czesci FR, czy metropolity i ordynariusza archidiecezji Matki Bozej w Moskwie.
***
Kamyki wiedzy z dna pamieci przestalem wydobywac, gdy stewardessa zapowiedziala, ze nasz samolot zbliza sie do ladowania. Spojrzalem w iluminator. Zobaczylem osniezony kawalek ladu i wielka czarna wodna plame. To Baltyk – pomyslalem. W tym samym momencie pojawila sie we mnie dlugo nieobecna wesolosc. Zaczalem nucic pod nosem „Morze, nasze morze, bedziem ciebie wiernie strzec”.
Samolot wyladowal zgodnie z planem. Na plycie lotniska przywital mnie wiatr ze zimnem i szarosc nie do opisania. Przed wejsciem do budynku lotniska czekali na pasazerow pierwsi kontrolerzy dokumentow, w srodku drudzy. Kazde lotnisko ma swoje obyczaje. Wychylam sie z kolejki do kontroli. Zamierzam pojmac wzrokiem mego nowego szefa i starego przyjaciela ks. Jerzego Steckiewicza w wysokiej randze pralata. Dostrzeglem go. Macham mu reka z paszportem. Zauwazyl mnie imachnal reka, ale inaczej.
Przy powitaniu rozesmialismy sie. Przedstawilem Jurkowi Romka i pieska Czako, zyczliwie podszeptujac, ze moj maly czworonozny przyjaciel dobremu bosowi nogawki u spodni nie podrze. Potem podzielilismy sie sprawiedliwie bagazem i poszlismy w strone parkingu.
Lotnisko Chrabrowo oddalone jest jakies 26 km od centrum miasta. Do zabudowan parafii switego Wojciecha przy ulicy Aleksandra Newskiego 88 B jest o 6 km mniej. Przez szybe pralackiej „skody” patrze na droge. Na Syberii drogi i ulice byly raczej dziurawe bardzo „dziurawe”. Tutaj jest inaczej. Na drodze blyszczy sie mokry i rowniusienko polozony asfalt, biela sie linie ciagle i przerywane, na poboczach widac wiele znakow drogowych i bilboardow. Niedaleko od drogi widac murowane poniemieckie domy, takie jakich pelno do dzis pod Wroclawiem, Szczecinem, Olsztynem i Elkiem. Sa szare, podupadle i dlatego bardzo, bardzo smutne. Dlatego wlasnie przypomnial mi sie koniec sierpnia 1963 roku. Wtedy wstepowalem do nowicjatu. Tutejsze wioski, ktore mijam po drodze, wygladaja tak jak Bagno owego roku. Na tym nieco nieciekawym tle zachcialo mi sie zobaczyc chociaz jedna sybirska drewniana chate z malowanymi okiennicami. Czegos takiego tutaj nie ma.
Ks. Pralat zadziwil mnie umiejetnoscia prowadzenia samochodu. „Wiesz, przed seminarium skonczylem technikum samochodowe w Szczecinie” – odpowiedzial mi na moj komplement. I to jeszcze nie wszystko. Pod wplywem moich spotrzezen o poniemieckich domach zaczac opowieadac historie Kaliningradu. „Skad ty to wszystko wiesz?” – zapytalem domownika papieskiego. Z odpowiedzi dowiedzialem sie, ze w jego biurku znajduje sie niedokonczona wpraca doktorska o historii Kosciola Katolickiego w obwodzie kaliningradzkim.
Wjechalimy do miasta szeroka ulica Aleksandra Newskiego. Przy niej znajduje centrum parafii sw. Adalberta, miejsce mojej pracy i zamieszkania. Zwrocilem uwage na swiezo pomalowane domy. „Na jubileusz 750-lecia istnienia naszego miasta, ktory obchodzilismy w ubieglym roku, te ulice przebudowano i odnowiono elewacje stojacych przy niej domow ” – wyjasnil pralat Jerzy. „Po niej jechali do swoich rezydencji Putin, Chirac, Schroeder, Berlusconi i patriarcha Aleksy II” – dodal.
W pewnym momencie po prawej stronie ulicy zobaczylem czerwona wieze koscielna. „Czy to juz nasza parafia?” – zapytalem. „Nie, to nowoapostolski kosciol. Nasze centrum parafialne znajduje sie 150 metrow dalej po lewej stronie” – powiedzial moj proboszcz.. I rzeczywiscie na wskazanym miejscu zobaczylem budowle w ksztalcie odwroconej litery U. W jej prawym skrzydle znajduje sie kaplica, lewe zajmuje kosciol, zas „lacznikiem” miedzy nimi jest dwupietrowy budynek z salami katechetycznymi na parterze oraz mieszkaniami ksiezy, siostr i pokojami goscinnymi na pietrach.
Po przyniesieniu bagazy do dwupokojowego mieszkania udalem sie na modlitwe do kaplicy. Pachnialo kadzidlem. Przed oltarzem stal prowizoryczny katafalk z dwoch taboretow. Nieco wczesniej zakonczyla sie liturgia pogrzebowa. Od samego poczatku poczulem sie w tym swietym miejscu jakby za pazucha u Pana Boga. Jakas przeogronna lekkosc i poczucue bezpieczenstwa wstapilo we mnie, gdy na frotowej scianie, nad zlocistym tabernaculum, zobaczylem sliczna figure Matki Boskiej Fatimskie. Pomyslalem sobie, ze w moim zyciu historia tez sie powtarza. Przed pietnastu laty w Irkucku czekala na moj przyjazd Fatimska Jasna Pani w figurze, ktora podarowal arcybiskup Tadeusz Kondrusiewicz. Spojrzalem na prawo od prezbiterium i zobaczylem, jak z wielkiego obrazu spogladal na mnie Milosierny Pan Jezus.Nie opieralem sie sile Jego spojrzenia. Sklonilem glowe i powiedzialem: „Jezu, ufam Tobie!” Natomiast na lewej scianie od tabernaculum zlocila sie ikona ze swietym Wojciechem w posrodku. „Tak, to jest najprawdziwsza ikona, a nie jakas tam nieudana podroba” – pomyslalem glosno. Ks. Jerzy powiedzial mi, ze napisal ja slawny wspolczesny prawoslawny „ikonopisiec” o. Zenon z monasteru w Pskowie. Przy okazji zapytalem swego przewodnika po kaplicy, czy wie dlaczego ikon sie nie maluje, lecz pisze. Odpowiedzial mi pieknie: „Ikona jest swieta ksiega, swieta historia, oknem, przez ktore widzi sie niebo”.
Z kaplicy weszlismy do refektarza, gdzie bylo mi dane zapoznac sie z zespolem duszpasterskim, ktorego czlonkiem wlasnie sie stalem. Pralat przedstawil mi swego wikariusza ks. Michaila Buszujewa oraz trzy siostry nazaretanki: przelozona wspolnoty i katechetke s. Beate Ziminska, katechetke s. Jeremie Stanska, sekretarke parafialna i opiekunke kosciola z kaplica s. Jane Kurlowicz.
„Po obiedzie zapraszam do siebie. Pogadamy.” – powiedzial pralat i poszedl wlaczyc czajnik elektryczny. Nad talerzem grochowki zamyslilem sie nad przyszloscia. Po obiedzie Romek poszedl do swego pokoju, a ja pod drzwi proboszcza.. Zapukalem. Uslyszalem grzeczne prosze. Wszedlem do pokoju, ktorego wnetrze zdominowal zapach kawy. Mimo to poprosilem o herbate. Po krotkiej wymianie zdan o tym i owym spytalem: „Co mam tutaj robic”? Nastapila chwila zastanowienia przed ponowna wymiana zdan. W koncu pojawily sie konkretne ustalenia. Poza zwyklymi kaplanskimi obowiazkami mam zaprowadzic i prowadzic nabozenstwa fatimskie, kierowac katechumenatem i przygotowaniem do sakramentu bierzmowania i malzenstwa, wznowic wydawanie gazety parafialnej, wlaczyc sie w ruch Spotkan Malzenskich.
Herbata u proboszcza byla swietna. U siebie w fotelu zdalem sobie sprawe, ze w moje zycie przyszlo nowe. Popatrzylem na puste sciany w pokoju. Czekaja, by na nich cos powiesic. Zaczne od krzyza, ikony i jakichs widokow. A w pustym miejscu miedzy meblosciana i prawdziwa sciana bedzie miesce na portret Jordana. Ojciec musi miec swoj kat u mnie.
/-/ Ks. Ignacy Pawlus SDS