Afryka. Coraz więcej o niej wiemy, coraz więcej się o niej pisze, pokazuje się jej oblicze w telewizji, słyszy się o niej w radio. Wydawać by się mogło, że jadąc do Afryki po raz pierwszy jest się przygotowanym do podróży, że wszystko jasne. Nic bardziej mylnego. Ona ciągle zaskakuje i będzie jeszcze długo zaskakiwała. Bo ona ciągle jest nieodkryta, nieobliczalna, niezrozumiana, nie… . Można by naprawdę długo wymieniać. Mnie Afryka, a konkretniej Tanzania, bardzo zaskoczyła. To była naprawdę wyjątkowa podróż.

Tanzania jest krajem bardzo popularnym wśród turystów. Przepiękne parki krajobrazowe, jeziora, wybrzeże Oceanu Indyjskiego, należące do Tanzanii wyspy. To wszystko sprawia, że co roku kraj ten odwiedza bardzo wielu zagranicznych gości, którzy wyjeżdżają z Tanzanii z takim obrazem zapisanym w pamięci i na tysiącach zdjęć. Tanzania TEŻ taka jest, ale gdyby tylko TAK o niej pisać, to nie pisałoby się o całej Tanzanii, a tylko o tym co widzi i chce widzieć turysta.

Moja pamięć zanotowała coś zupełnie innego. O tym będzie te parę słów…

W dzisiejszych czasach, podróż do Tanzanii nie jest czymś bardzo wymagającym. Dziesięć godzin lotu z Amsterdamu do Dar es Salaam. Tym co pierwsze wita jest upał. On też później towarzyszy przez cały czas.

Nasza podróż do Tanzanii, była odpowiedzią na zaproszenie, które skierował do prowincjała Polskiej Prowincji Salwatorianów ks. Piotra Filasa, prowincjał Tanzanijskiej Prowincji Salwatorianów ks. Africanus Lokilo. On też towarzyszył nam przez cały czas naszego pobytu. To też dzięki niemu mogliśmy zobaczyć Tanzanię z tej drugiej, mniej znanej strony.

Już od bardzo wielu lat, Salwatorianie spełniają swoje posłannictwo w Tanzanii. Dziesiątki misjonarzy przez całe lata w trudzie i ofiarnej posłudze realizowało i realizuje zakonne i kapłańskie powołanie. To dzięki nim, dzisiaj w Tanzanii jest tak wiele miejscowych powołań, kościołów, misji na południu Tanzanii, Uniwersytet w Morogoro. Wśród misjonarzy bardzo wielką grupę stanowili polscy Salwatorianie. Nasza wizyta w Tanzanii to podróż ich śladami. Śladami zostawionymi przez naszych polskich współbraci.

Po kilku dniach pobytu w Dar es Salaam, miejscu gdzie znajduje się Salwatoriańska Prokura Misyjna oraz trzy parafie prowadzone przez Salwatorianów, wyruszyliśmy w długą podróż po Tanzanii. Afrykańskie drogi to nie te nasze, na które tak narzekamy. Czasami przejechanie odcinka kilkudziesięciu kilometrów, zajmuje kilka godzin. Droga to miejsce przy którym tętni życie. To przy drodze ludzie się spotykają, rozmawiają, handlują, śpią, jedzą… Tam gdzie droga, tam są ludzie.

Z Dar es Salaam udaliśmy się na południe do Masasi, następnie przez Namiungo, Songeę, Iringę, Morogoro wróciliśmy do Dar es Salaam. 2200 km podróży po Tanzanii. Każde z odwiedzanych przez nas miejsc było wyjątkowe, warte tego by je opisać. Niestety nie można tego zrobić w jednym artykule, tak więc zatrzymam się tylko w kilku miejscach.

Masasi. Tutaj znajduje się siedziba Prowincjalatu Prowincji Tanzaniskiej Salwatorianów. W Masasi swój dom zakonny mają także siostry Salwatorianki. Będąc w Masasi; na południu Tanzanii, doświadczyliśmy tego czym jest brak wody. Żyjąc w naszym cywilizowanym świecie, nie doceniamy tego czym jest woda. Jest to dla nas normalne, że idąc do łazienki czy kuchni, kiedy odkręcamy kran woda leci. Niestety nie jest tak wszędzie. Właśnie południe Tanzanii, szczególnie w porze suchej jest tego dowodem. Ogromne problemy z wodą są na pewno jednymi z bardziej dokuczliwych z jakimi można się zetknąć w Tanzanii. Ludzie po wodę wędrują czasami bardzo wiele kilometrów. Nie wszędzie woda jest, ale czasami wykopanie nowej studni głębinowej może bardzo pomóc i ułatwić codzienne życie. Taką studnię chcemy właśnie wykopać w Masasi. Potrzeba na to od 8.000 do 10.000 dolarów amerykańskich. To dużo, a zarazem mało kiedy pomyśli się jak taka studnia może zmienić codzienne życie.

Nakapania i Namiungo. Pierwsze z tych miejsc to wioska gdzie młodzi salwatorianie z Tanzanii odbywają swój roczny nowicjat. Namiungo to z kolei miejsce formacji początkowej salwatorianów. Tutaj odbywają oni roczną kandydaturę i roczny postulat.

Wielką radością Prowincji Tanzanijskiej Salwatorianów jest fakt, że co roku kilkudziesięciu kandydatów zgłasza się do Zgromadzenia. Formacja kandydatów do kapłaństwa jest inna niż ta w Polsce. Roczna kandydatura, roczny postulat oraz nowicjat, trzy lata filozofii i cztery lata teologii. Razem dziesięć lat formacji. Cieszą pełne domy młodych ludzi, którzy chcą być kolejnymi salwatorianami idącymi na cały świat z orędziem Ewangelii i troską o zbawienie każdego człowieka, która tak bardzo wypełniała serce naszego założyciela Ojca Franciszka Jordana. Cieszą te pełne domu kandydatów do życia zakonnego i kapłańskiego. Cieszą, ale te liczby są też ogromnym wyzwaniem. Prowincja Tanzanijska Salwatorianów nie jest w stanie sama utrzymać tych domów, wykarmić, ubrać i wyedukować kandydatów. Trzeba naszej troski i pomocy.

Morogoro. Jordan University College. Ponad 2.500 studentów, którzy kształcą się na wielu kierunkach. Rozwój tej uczelni imponuje. Od małego seminarium, przez seminarium dla kilkunastu zakonów, wydział teologiczny aż do tego co mamy dzisiaj. Salwatorianie w Tanzanii realizują piękny apostolat edukacji chrześcijańskiej. Tym co dzisiaj może pomóc, NAPRAWDĘ pomóc Afryce to edukacja. Wykształcenie pokoleń, które same będą potrafiły zadbać o swoje lepsze jutro. Pokoleń, które zrozumieją, że nie trzeba żyć we wszystko zjadającej korupcji, pokoleń które dostrzegą to, że w Tanzanii są ogromne złoża dóbr naturalnych, które można eksploatować i mieć z tego zyski, pokoleń które rzeczywiście zajmą się problemem AIDS, które zabija Afrykę. Dla tych pokoleń salwatorianie w Morogoro prowadzą właśnie ten Uniwersytet, a Ojciec Jordan z nieba temu dziełu błogosławi.

Czternaście dni pobytu w Tanzanii to za mało by napisać o niej książkęJ, ale na pewno wystraczająco by podzielić się z wami, kilkoma zdaniami artykułu.

Tanzania jest wyjątkowa, ale Tanzania jak i cała Afryka tak bardzo potrzebują naszej pomocy. Więc kiedy następnym razem odkręcisz wodę w kranie, kiedy poślesz dziecko czy wnuka do szkoły, kiedy pójdziesz na zakupy to pomyśl chwile o Tanzanii. Pomyśl i pomóż…

/-/ Ks. Mikołaj Markiewicz SDS

Tanzania: Afrykańska ziemia spalona słońcem…