BilajDla mnie Bilaj było przede wszystkim wielką niespodzianką – darem niebios 😉 Pojechałam tam na czyjeś miejsce, decyzje podjęłam w ciągu kilki minut, na naszykowanie się miałam 2 dni…

Zastanawiałam się potem, czy aby na pewno była to właściwa decyzja – nie zbyt pochopna? Jednak pewne fakty (to że zadzwoniono właśnie do mnie, to że z pracy puszczono mnie bez problemu, a nawet i to że dzień przed odjazdem dostałam zwrot podatkowy) pocieszały mnie, że może jednak Bóg chce mnie właśnie tam i w tym czasie. Pojechałam do Bilaj w trudnym dla mnie okresie – przez różne życiowe powikłania czułam się bardzo oddalona od Boga, cieszyło mnie zatem to, że będzie czas, który ułatwi mi szukanie drogi powrotnej. Przez cały pobyt w Bilaj nachodziły mnie rozterki, że nie jestem tam niezbędna, że mogłoby mnie tam nie być… Jednak myśl przewodnia – że nie jestem tam po to, by obdarzać, lecz po to, by czerpać boże łaski – dodawała mi otuchy i przywracała nadzieję. Piękno albańskiej przyrody, uśmiechy bilajskich dzieci, ich uściski, otwarte serca wolontariuszy, ciepła atmosfera, możliwość skupienia się na modlitwie, czerpanie radości z pracy…wszystko to pokazywało mi Bożą Miłość – której tak łapczywie pragnie człowiek. Bilaj to bycie z ludźmi w pracy, trudzie, radości, modlitwie…to wspólne odkrywanie Boga.

Nie mówię, że ten wyjazd odmienił moje życie, że się tam nawróciłam (przede mną pewnie jeszcze długa droga)…ale Bilaj to jeden z tych postojów, podczas których moja dusza mogła odpocząć od napływających ciemności. To miejsce, gdzie spotykają się ludzie dobrej woli, zarażający się wzajemnie ciepłem – a wszystko to w Bogu.

Katarzyna Szmigielska, Piastów

{backbutton}

 

Raw00376Raw00555

Raw00152

Albania: Świadectwo wolontariuszki Katarzyny Szmigielskiej